Gawęda IV – Drugie prawo skautowe

Czuj Duch! Gawęda 4 - Drugiego prawo skautowe

 

Baden-Powell: A Scout is loyal to the King, and to his officers, and to his country, and to his employers.

ks. Lutosławski: Skaut jest wierny Ojczyźnie i swoim obowiązkom.

Skauci Europy: Harcerz jest lojalny wobec swojego kraju, rodziców, przełożonych i podwładnych.

Obowiązek

Mówiąc o Przyrzeczeniu skautowem , widzieliśmy, że bez Boga-Stworzyciela nad nami – żadnego nie mielibyśmy obowiązku. Bo istotnie obowiązek nie jest niczem innem, jak dobrowolnem naszem poddaniem się prawu. Zrozumienie istnienia prawa nad sobą daje poczucie obowiązku; jest ono przeciwstawieniem naszego postępowania – samowoli i swawoli, fundamentem ładu w naszem życiu jednostkowem i w życiu społecznem. Całe zagadnienie obowiązkowości sprowadza się do odpowiedzi na to zasadnicze pytanie:

czy w postępowaniu naszem jesteśmy zależni wyłącznie od siebie, od swego widzimisię, czy też nasza wolna wola musi dobrowolnie być poddaną czemuś wyższemu od nas.

W pierwszym wypadku nie mamy obowiązków; w drugim – to poddanie się nasze jest zasadniczym naszym obowiązkiem, z którego wszystkie inne płyną.

Jeden jest tylko niezależny, samodzielny prawodawca na świecie – mianowicie Bóg, który stwarzając świat, nadał mu prawo naturalne, uzależniając go od siebie, a przez usta proroków swoich i wreszcie przez Odkupiciela – i aż do dni naszych za pośrednictwem swojego Świętego Kościoła Powszechnego – udziela ludziom swego Objawienia, odkrywając im wyższe jeszcze, ponad przyrodę stojące prawo Boże. Odbiciem tego prawa w naszych duszach jest nasze sumienie – stąd posłuszeństwo dla własnego sumienia jest najwyższym człowieka obowiązkiem.
Wszelkie rzekome prawo sprzeczne z wyrobionem sumieniem – sprzeczne z prawem Bożem i przyrodzonem – nie może nas wiązać żadnem zobowiązaniem, bo nie jest prawem, lecz zepsuciem prawa: wbrew sumieniu niema obowiązku.

Pod tą zwierzchnią władzą najogólniejszego obowiązku – czyli prawa moralnego naszego chrześcijańskiego, wyrobionego i przez łaskę oświeconego sumienia – każdy człowiek podlega najrozmaitszym prawom, rodzącym dlań najrozmaitsze obowiązki. W tej mnogości nieraz może być niełatwo się rozeznać, i pozorne sprzeczności i kolizye mogą nam dużo na drodze do spełnienia obowiązku postawić trudności. Dlatego trzeba jasno sobie uświadomić hierarchię obowiązków, ich kolej panowania nad naszymi czynami.

Jasnem jest jedno, że obowiązek wobec wyższego prawa ma pierwszeństwo przed obowiązkami wobec prawa niższego. Więc najpierwsze są obowiązki wobec Boga; najłatwiej też jest je spełnić, bo prawowita i dostępna władza Kościoła Powszechnego niewątpliwie nam je wskazuje.
Tak np. wiemy z całą pewnością, że wysłuchanie mszy św. w niedzielę jest bezwarunkowym naszym obowiązkiem, bo tak nas Kościół naucza; ten obowiązek może ustąpić tylko niedającym się odłożyć wymaganiom służby, koniecznym uczynkom miłości bliźniego, albo koniecznemu względowi na zdrowie: rada spowiednika, albo katolika-lekarza wątpliwości łatwo usunie.
Więc skauci nie mogą ćwiczeń swoich tak urządzać w niedzielę, aby się przez nie mszy św. pozbawiać; rozkaz podobny, nieroztropnie przez nieuwagę wydany – nie może obowiązywać katolików, bo „bardziej należy Boga słuchać, aniżeli ludzi”, a Kościół w Bożem imieniu rozkazuje. Ale najczęściej wymaga to tylko trochę wcześniejszego wstania, by przed ćwiczeniami być na mszy – i gnuśność nie byłaby tu żadną wymówką: należy i obowiązek wyższy spełnić i karnie wykonać rozkaz – jeśli tylko można.

W stosunkach ludzkich jedna kategorya obowiązków wysuwa się na czoło, po obowiązku zgodności z sumieniem – to obowiązek względem Ojczyzny. I dlatego drugie prawo skautowe ten obowiązek wymienia osobno przed innymi:

skaut jest wierny Ojczyźnie i swoim obowiązkom.

Od wieków już przywykliśmy do tego, by ten obowiązek najjaskrawszej formie mieć przed oczyma: Spartanka, dająca synowi tarczę ze słowami: „na niej lub z nią” – już była wyrazem tego najwyższego obowiązku. Kościół, błogosławiąc sztandary wojskowe, składając Najświętszą Ofiarę za pomyślność oręża w obronie ziemi rodzinnej, wolności i praw ludzkich – wskazuje nam, jak wielką wagę do tego obowiązku wierności Ojczyźnie przypisuje; przyjmując przysięgę na wierność królowi i wodzom, nadaje temu obowiązkowi znamię świętości nienaruszalnej.
Cała tradycya ostatnich wieków utrwaliła w nas to przekonanie, że po wierze – Ojczyźnie należy się ołtarz, na którym życie nasze w ofierze złożyć mamy obowiązek. Tak – „do krwi ostatniej kropli z żył”, jak mówi „Rota” Konopnickiej – bronić jej mamy. Ale czy tylko na polu bitwy? O ileż łatwiej jest za Ojczyznę umierać, aniżeli „wspólnym trudem dla niej żyć”!
To też w prawie skautowem ta wierność Ojczyźnie bynajmniej nie znaczy tylko – gotowości do nadstawienia piersi i do dania życia – ale znaczy przedewszystkiem stałe podporządkowanie wszystkich osobistych spraw i korzyści – w codziennem, powszedniem życiu – dobru społeczności ludzkiej, do której należymy. W naszem położeniu politycznem cześć dla Ojczyzny i poświęcenie dla niej rozwinęły się wyżej, aniżeli gdziekolwiek indziej. Ma to jednak pewne niebezpieczeństwo: oto ludzie łatwo przekraczają granice – i prawie bożkiem czynią sobie Ojczyznę, nic ponad nią i poza nią nie widząc.
Tymczasem do spraw narodowych najzupełniej także odnosi się ostrzeżenie Chrystusa:

Cóż pomoże człowiekowi, gdyby cały świat posiadł, a na duszy swojej szkodę poniósł?! Co pomoże Polakom – i co pomoże Polsce – jeśliby ją zdobyli – wolną i niepodległą, ale jednocześnie dusze swoje – i duszę Polski świetlaną zgubili?

Trzeba sobie to jasno i twardo powiedzieć: Ojczyzna nasza ma być święta – i ma ona być także środkiem dla swych dzieci lepszego dojścia do doskonałości, do świętości – do żywota wiecznego; nie można przeto temu środkowi służyć, o celu zapominając. I podkreślam to naumyślnie: nietylko co pomoże Polakom, – ale co też pomoże Polsce? To jest stałą nauka i przestroga naszych wieszczów. Służba narodowa ma nasz egoizm zdusić i podnieść nas także na wyższy szczebel doskonałości – zbliżyć i nas do naszego osobistego celu. Cała myśl skautingu w tem się zawiera: wychować ludzi na służbie – nieustannie żyjących obowiązkiem społecznym, a nie własną korzyścią, czy przyjemnością. „Skaut stara się zrozumieć, czego Ojczyzna od niego wymaga, i to sumiennie spełnić”.

Ale jakże to poznać? Kiedy prawowita władza rozkazuje – wiemy, że tego właśnie od nas Ojczyzna wymaga; ale w braku takiego rozkazu – jakże to poznać? Tu musimy się kierować pewnemi zasadami, by nie pobłądzić.

Celem i zadaniem naszego życia względem Ojczyzny jest, by przez nas rosła potęga Polski, by w niej krzepło poczucie braterstwa Polaków, by umacniał się ład społeczny – i by upowszechniało się sumienne spełnianie wszystkich funkcyi życia społecznego. I dlatego wśród wszystkich obowiązków codziennego życia – jedna kategorya przedewszystkiem musi być wykonana wzorowo, aby Polska rosła i krzepła: to są tak zwane obowiązki stanu.
Każdy człowiek, zależnie od swego stanowiska w narodzie, ma pewne szczególne obowiązki, do tego stanowiska przywiązane; za ich sumienne wykonanie jest przedewszystkiem odpowiedzialny; to są jego obowiązki stanu, których nadewszystko pilnować musi, jeśli chce utrzymać i umacniać życiem swojem ład i rzetelną moc wewnętrzną społeczeństwa.
Więc szew musi przedwszystkiem dobre buty robić; dziennikarz – prawdziwe wiadomości podawać i uczciwie je oświetlać; adwokat – gruntownie znać prawo i sumiennie bronić spraw mu poruczonych; przemysłowiec – produkować dobry towar i uczciwie go sprzedawać; poseł musi sumiennie radzić i całe siły wytężyć, by sprawy publiczne, które prowadzi, były na korzyść narodu i kraju rozstrzygnięte; każdy, jednem słowem, musi tę swoją szczególną robotę, której życie codzienne poświęca, robić sumiennie i jaknajlepiej – aby cała Polska żyła życiem społecznem zdrowem i na mocnych opartem podstawach.
Gdy zaś szewc będzie zaniedbywał rzemiosło, by robić politykę, a poseł będzie zaniedbywał radę dla wydawania pisma np., to poszczególne stronnictwa i wydawnictwa, poszczególne jakieś prace i przedsięwzięcia mogą na tem zyskać – ale całość sprawy publicznej straci na tem napewno, bo zamiast ładu i porządnego rozwoju będzie chaos i dorywczość, a we wszystkim tandeta i zaniedbanie. Co do tego nie może być żadnych wątpliwości, że całość tylko wtedy się „złoży” i będzie szła prawidłowo – gdy każdy swoje szczególne obowiązki stanu będzie przed wszelkimi innymi jaknajsumienniej i jaknajlepiej spełniał.

Jakież są te obowiązku stanu większości naszych skautów? Są to oczywiście obowiązki dobrego ucznia w szkole polskiej. I po tem najłatwiej rozpoznacie prawdziwych przyjaciół od fałszywych: jeśli kto wam tłomaczy, że dla Polski potrzeba, byście to i drugie i dziesiąte robili, a jednocześnie wasze normalne obowiązki szkolne zaniedbywali – bądźcie pewni, że takim doradzcom brak roztropności, a często i dobrej woli: bo i najmniej rozsądny człowiek, to zrozumie, że Polska dziś przedewszystkiem wymaga od was, byście byli dobrymi uczniami. Rozważcie tylko, że od tego, jak spełnicie Wasze obowiązki szkolne dziś zależy to, co będziecie warci dla narodu jako pracownicy na waszem szczególnem stanowisku, gdy dorośniecie.

Więc skaut, któryby np. dla ćwiczeń skautowych zaniedbywał obowiązki szkolne, grzeszy bezpośrednio przeciwko wierności Ojczyźnie; i choćby nie wiem jak kunsztownie sobie perswadował, że w tej chwili wyjątkowo takie ćwiczenie jest ważniejsze – może być pewnym, że pod sofizmatami tych rozumowań kryje się bardzo prosty i bardzo zawstydzający fakt: oto ustępuje pociągowi do przyjemności ćwiczeń skautowych, a zaniedbuje obowiązek. Jest to odbieranie Ojczyźnie tego, co do niej należy: twoich sił i twoich zdolności, które dla niej masz w szkole rozwijać. Czy na złego ucznia Ojczyzna może liczyć, że będzie dobrym obywatelem? Każdy z was czuje, że – nie! Dlatego też jest ogólnie przyjęte w skautingu, że zły uczeń nie może zostawać skautem; złe stopnie zapisuje zastępowy w książeczce zastępu, i gdy się powtarzają – zły uczeń musi być zwolniony od ćwiczeń i zebrań, aż do czasu, gdy się poprawi: bo dla skauta pierwszym jest obowiązek stanu: tego od niego Ojczyzna wymaga.
To też chlubą skautingu jest, że powszechnie rodzice i nauczyciele wydają skautom świadectwo, że się stają lepszymi synami w rodzinie, lepszymi uczniami w szkole; o tę dobrą sławę skautów każdy jak najstaranniej dbać musi, jeśli chce wykonać drugie prawo skautowe – być wiernym swoim obowiązkom – być wiernym Ojczyźnie.

Nie dosyć jest wszakże rozumieć, że obowiązek powinien być kierownicą naszych czynów. Trzeba, by jego poczucie tak przeszło w naszą krew, by się stało jakby naturą naszą; odstąpić od obowiązku, poniechać go, bo zbyt wielkiego wymaga poświęcenia – jest hańbą, ale słabością również jest samo wahanie – to wahanie trzeba przez pracę nad sobą całkowicie ze swego życia usunąć.
Dla skauta z góry jest wykluczona wątpliwość, że byle tylko poznał, że coś jest jego obowiązkiem – spełni to nietylko bez wahania, ale z największym potrzebnym wysiłkiem i z poświęceniem wszystkiego, co poświęcić przyjdzie.

Bo dla niego obowiązek nie jest ciężarem, jakimś krępującym warunkiem życia; on jest życiem samem;
bez trudu dla obowiązku, bez wysiłku dla służby, bez poświęcenia – życie straciłoby cały urok, całą wartość.

Nie warto żyć, jeśli nie mamy czegoś, za co warto umrzeć! Tem czemś – jest dla nas obowiązek, przez który żyjemy dla Boga i Ojczyzny, i dla którego gotowiśmy umrzeć.

W świetle poczucia obowiązku, jako decydującego motoru naszych czynów, stosunek do przełożonych i do towarzyszów pracy nabiera szczególnej prostoty. Przełożony staje się wyrazicielem kierunku tej całości, której służymy, jest on pierwszem uosobieniem prawa, które wytwarza nasze obowiązki.
I dlatego człowiek obowiązku nietylko szanuje swych przełożonych, on ich czci i kocha, i stoi przy nich w dobrej i złej doli – bo z nimi stoi i ginie ta służba, która stanowi nasze życie. A towarzysze pracy, jednakowo pojmujący życie dla obowiązku – stają się towarzyszami broni, związanymi również na dolę i niedolę. Łączność między podwładnymi a przełożonymi i spójnia podwładnych między sobą staje się przez wspólne i wzajemne poczucie obowiązku niezależną od osobistych sympatyi i antypatyi, od zmiennej fantazyi uczuć ludzkich; ta łączność jest koniecznym wynikiem wiernej służby dla tej samej sprawy, staje się wyrazem obowiązku wspólnego w jednostkach.

Ludzie, taką wspólnością służby społecznej w codziennem życiu złączeniu, mogą zawsze wzajemnie liczyć na siebie – bo ich wierność wzajemna, ich rzetelność w stosunkach osobistych jest tylko koniecznym skutkiem ich wierności dla Ojczyzny i dla obowiązku. Uczciwość nawet staje się już nietylko osobistą sprawą i potrzebą jednostki, ale staje się warunkiem jej istotnej wierności dla sprawy publicznej.

Całe życie skautowe zmierza ku temu, by to poczucie obowiązku, poddane prawu i skupione na wierności Ojczyźnie – rozwinąć i umocnić. Skaut w ćwiczeniach skautowych nigdy nie jest sam sobie celem, nigdy popis i własna chwała nie stoją przed nim, jako pobudki działania – ale użyteczność społeczna, poświęcenie siebie dla innych, dla dobra tej drobnej całości – zastępu, do którego należy, a następnie dla dobra społeczeństwa całego.
Karność, w jakiej wzrasta, żołnierska atmosfera czynu wspólnego, zbiorowego, zorganizowanego – urabiają w nim przyzwyczajenie traktowania wszystkich swoich czynności jako służby; w ćwiczeniach i w stosunkach „służbowych” skautowych nieustannie się ćwiczy i umacnia jego poczucie więzi społecznej, zbawiennie poczucie zależności od organizacyi, od społeczeństwa, od narodu – które ma czynić ze skautów ludzi gotowych do wszystkich poświęceń dla obowiązku, żyjących nie dla siebie, gardzących swawolą i zadowoleniem własnych ambicyi. Ich jedyną ambicyą się staje – zawsze szybko i pewnie odpowiedzieć sobie na jedyne doniosłe pytanie: co jest w obecnej chwili moim obowiązkiem, ażeby mogli ten obowiązek spełnić śmiało i bez wahania, z męskim hartem przezwyciężając wszystkie przeszkody i trudności nietylko zewnętrzne, ale szczególniej w sobie samych.

Służba skautowa szykuje nas do służby społecznej, i przyzwyczaja nas zawczasu do unicestwiania w zarodku wszelkiego buntu naszych zachcianek, lenistwa, słabości i pragnień – przeciwko jedynej prawowitej władzy: Boga i przez Niego dyktowanego obowiązku.

Gawęda z książki „Czuj Duch! – Szesnaście gawęd obozowych o idei skautingu” z roku 1913

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments